gokuma: (FoxyGin by Ran)
[personal profile] gokuma
...Które jakoś nie zostały wcześniej zapostowane. Pierwszy drabl - for [profile] raneczka Powodzenia na egzaminie! :)




    Sho/Aiba

(Arashi/Harry Potter)


Pamiątka



    Z całej piątki Aiba był najbardziej wypadkowym stworzeniem; Sho wiedział to nie od dzisiaj. Jednak dopiero od niedawna miał okazję przekonać się, jak bardzo - sytuacje sam na sam stwarzały okazję do coraz to nowych odkryć.
- A to...? - pytał Sakurai, dotykając blizny na ramieniu. Była dziewiąta rano, ale żaden z nich nie miał jeszcze ochoty wstawać. W pokoju panował półmrok, okna zasłaniały szczelnie spuszczone przezornie przez Sho rolety. Aiba ziewnął i otworzył oczy, budząc się z kolejnej pięciominutowej drzemki:
- ...To z tego razu, kiedy próbowaliśmy z Nino wytresować krokodyla.
- A to...? - zamruczał Sakurai, znajdując ślad oparzenia na łokciu.
- To...? Yhh... sprawdzałem, czy da się usmażyć jajko na rozgrzanym kamieniu.
- I jak? Udało się?
- Tak - odparł Aiba. - Ale nie miałem ze sobą przypraw.
Sho pokręcił głową i pogłaskał włosy Masakiego - potargane jak zwykle po nocy:
- Hmmm... a to? - zapytał nagle, wyczuwając tuż nad linią czoła cienką, długą bliznę.
- Tu? - zdziwił się Aiba i dotknął dłonią tam, gdzie znajdowały się teraz palce Sho. - Aaaaaaa...! - przypomniał sobie nagle. - To mam od dawna - dodał, uśmiechajac się radośnie. Sakurai pomyślał, że Masakiemu bardzo dziwne rzeczy sprawiają radość.
- Jak byłem mały - zaczął opowiadać Aiba, widząc uważne spojrzenie Sho - pojechałem kiedyś z rodzicami na ten wielki dworzec w Tokio. I w którymś momencie zauważyłem, jak ktoś znika w ścianie.
Sakurai uniósł brew.
- Naprawdę! - ożywił się Masaki. - Tamten chłopak miał nie wiem... z dziesięć-jedenaście lat. A potem... potem... zobaczyłem, jak biegnie jeszcze jeden i...
- ...I też znika w ścianie?
- Tak! - przyświadczył z entuzjazmem Aiba. - Ale...
- ...Ale nikt poza tobą tego nie widział - dokończył Sakurai domyślnie. - A blizna?
- Ehm... - stropił się lekko Masaki. - Nooo... później chciałem spróbować sam.
- To musiało być jakieś złudzenie optyczne - stwierdził, jak zwykle rozsądny Sho.
- Pewnie tak - przytaknął w zamyśleniu Masaki. - Pewnie tak.






Tony Stark/Jack Harkness

(Iron Man/Torchwood)

Światełko



    Nie pytał o nic, ani przedtem, ani potem - dziwny facet o idealnej twarzy, facet, który nie znał Tony'ego Starka. Stark zapomniał już prawie, co to znaczy: nie być rozpoznawanym i choć swój wolny czas starał się spędzać z dala od nowojorskiej socjety, zachowanie incognito nie przychodziło mu łatwo. Nawet tutaj, w barze w Cardiff, przyciągał spojrzenia - ludzi, którzy nie byli pewni, kogo widzą i popatrywali na niego ukradkiem, usiłując sobie przypomnieć, skąd znają tę twarz, dopasować do niej imię i nazwisko.
    Tamten facet jednak najwyraźniej nie kojarzył go z nikim, nawet zdawkowe "Tony" i propozycję drinka przyjął jedynie skinieniem głowy, jak coś, co zdarzało mu się na porządku dziennym. I pewnie się zdarzało, Stark się temu nie dziwił: mężczyzna zwracał uwagę - i to obu płci. Gdy szli do hotelu jakąś godzinę później, przechodnie przystawali, zapatrując się w ich stronę - i miliarder wiedział, że tym razem to nie on jest centrum tych spojrzeń.
    Mężczyzna miał przyjemny głos, ładny uśmiech; nie zdziwił się, gdy Stark zdjął koszulę i odsłonił wbudowaną w jego ciało baterię. Po wszystkim przeciągnął dłonią po spoconej skórze Tony'ego i dotknął opuszkami palców kolistej blizny wokół instalacji - a potem jej samej, nie okazując niepokoju, a jedynie leniwe zaciekawienie.
- Widziałem dziwniejsze rzeczy - odparł na ostrożne pytanie Starka i uśmiechnął się. Miliarder pokręcił głową, jednocześnie zaintrygowany i rozbawiony, i zmrużył oczy:
- Opowiedz mi o tym coś więcej, Jack...




Jack Harkness/Ulquiorra

(Torchwood/Bleach)



Przejście


    Właściwie nie był w jego typie, ale stanowił wyzwanie - z tym obojętnym spojrzeniem i dziwnie pustym wyrazem twarzy, pokrytej grubą warstwą makijażu. Oczy - rozwarte szeroko, o barwie agrestu - otoczone były wokół czarnym cieniem, kontrastującym uderzająco z bladością reszty skóry. Nieskazitelnie biała szata dopełniała obrazu - obrazu, który zaintrygował Jacka i zachęcił do użycia swego czaru i nieco skostniałej, ale poza tym zupełnie poprawnej japońszczyzny.
    Mężczyzna cały czas zachowywał neutralną obojętność - choć na zabiegi Jacka reagował prawidłowo; czynił to jednak bardzo automatycznie - jak ktoś, kto realizuje punkt po punkcie wyuczony bezbłędnie schemat. "Robot?" pomyślał Harkness jakiś czas potem, gdy, kryjąc się w zaciszu ciasnej uliczki, skorzystał z okazji, by dotknąć twarzy i szyi nieznajomego.
    Skóra była gładka i zimna, nie czuć było jakiegokolwiek pulsu.
- Kim jesteś? - zapytał, przesuwając dłoń w dół, po zapięciu szaty.
- ...Twoją śmiercią - usłyszał. W ostatniej sekundzie uskoczył przed ciosem miecza:
- Och - uśmiechnął się i skłonił z przesadą. - Nie ty pierwszy i nie ostatni.


Date: 2008-06-08 07:33 pm (UTC)
From: [identity profile] gokuma.livejournal.com
A ja jeszcze raz dziękuję, Mreuku :)

Profile

gokuma: (Default)
gokuma

October 2022

S M T W T F S
      1
2345678
9 101112131415
16171819202122
23242526272829
3031     

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated Jul. 8th, 2025 04:09 pm
Powered by Dreamwidth Studios