Gift fic + inne crossovery
Jun. 8th, 2008 08:37 pm![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
...Które jakoś nie zostały wcześniej zapostowane. Pierwszy drabl - for
raneczka Powodzenia na egzaminie! :)
Sho/Aiba
(Arashi/Harry Potter)
Z całej piątki Aiba był najbardziej wypadkowym stworzeniem; Sho wiedział to nie od dzisiaj. Jednak dopiero od niedawna miał okazję przekonać się, jak bardzo - sytuacje sam na sam stwarzały okazję do coraz to nowych odkryć.
- A to...? - pytał Sakurai, dotykając blizny na ramieniu. Była dziewiąta rano, ale żaden z nich nie miał jeszcze ochoty wstawać. W pokoju panował półmrok, okna zasłaniały szczelnie spuszczone przezornie przez Sho rolety. Aiba ziewnął i otworzył oczy, budząc się z kolejnej pięciominutowej drzemki:
- ...To z tego razu, kiedy próbowaliśmy z Nino wytresować krokodyla.
- A to...? - zamruczał Sakurai, znajdując ślad oparzenia na łokciu.
- To...? Yhh... sprawdzałem, czy da się usmażyć jajko na rozgrzanym kamieniu.
- I jak? Udało się?
- Tak - odparł Aiba. - Ale nie miałem ze sobą przypraw.
Sho pokręcił głową i pogłaskał włosy Masakiego - potargane jak zwykle po nocy:
- Hmmm... a to? - zapytał nagle, wyczuwając tuż nad linią czoła cienką, długą bliznę.
- Tu? - zdziwił się Aiba i dotknął dłonią tam, gdzie znajdowały się teraz palce Sho. - Aaaaaaa...! - przypomniał sobie nagle. - To mam od dawna - dodał, uśmiechajac się radośnie. Sakurai pomyślał, że Masakiemu bardzo dziwne rzeczy sprawiają radość.
- Jak byłem mały - zaczął opowiadać Aiba, widząc uważne spojrzenie Sho - pojechałem kiedyś z rodzicami na ten wielki dworzec w Tokio. I w którymś momencie zauważyłem, jak ktoś znika w ścianie.
Sakurai uniósł brew.
- Naprawdę! - ożywił się Masaki. - Tamten chłopak miał nie wiem... z dziesięć-jedenaście lat. A potem... potem... zobaczyłem, jak biegnie jeszcze jeden i...
- ...I też znika w ścianie?
- Tak! - przyświadczył z entuzjazmem Aiba. - Ale...
- ...Ale nikt poza tobą tego nie widział - dokończył Sakurai domyślnie. - A blizna?
- Ehm... - stropił się lekko Masaki. - Nooo... później chciałem spróbować sam.
- To musiało być jakieś złudzenie optyczne - stwierdził, jak zwykle rozsądny Sho.
- Pewnie tak - przytaknął w zamyśleniu Masaki. - Pewnie tak.
Tony Stark/Jack Harkness
(Iron Man/Torchwood)
Nie pytał o nic, ani przedtem, ani potem - dziwny facet o idealnej twarzy, facet, który nie znał Tony'ego Starka. Stark zapomniał już prawie, co to znaczy: nie być rozpoznawanym i choć swój wolny czas starał się spędzać z dala od nowojorskiej socjety, zachowanie incognito nie przychodziło mu łatwo. Nawet tutaj, w barze w Cardiff, przyciągał spojrzenia - ludzi, którzy nie byli pewni, kogo widzą i popatrywali na niego ukradkiem, usiłując sobie przypomnieć, skąd znają tę twarz, dopasować do niej imię i nazwisko.
Tamten facet jednak najwyraźniej nie kojarzył go z nikim, nawet zdawkowe "Tony" i propozycję drinka przyjął jedynie skinieniem głowy, jak coś, co zdarzało mu się na porządku dziennym. I pewnie się zdarzało, Stark się temu nie dziwił: mężczyzna zwracał uwagę - i to obu płci. Gdy szli do hotelu jakąś godzinę później, przechodnie przystawali, zapatrując się w ich stronę - i miliarder wiedział, że tym razem to nie on jest centrum tych spojrzeń.
Mężczyzna miał przyjemny głos, ładny uśmiech; nie zdziwił się, gdy Stark zdjął koszulę i odsłonił wbudowaną w jego ciało baterię. Po wszystkim przeciągnął dłonią po spoconej skórze Tony'ego i dotknął opuszkami palców kolistej blizny wokół instalacji - a potem jej samej, nie okazując niepokoju, a jedynie leniwe zaciekawienie.
- Widziałem dziwniejsze rzeczy - odparł na ostrożne pytanie Starka i uśmiechnął się. Miliarder pokręcił głową, jednocześnie zaintrygowany i rozbawiony, i zmrużył oczy:
- Opowiedz mi o tym coś więcej, Jack...
Jack Harkness/Ulquiorra
(Torchwood/Bleach)
Właściwie nie był w jego typie, ale stanowił wyzwanie - z tym obojętnym spojrzeniem i dziwnie pustym wyrazem twarzy, pokrytej grubą warstwą makijażu. Oczy - rozwarte szeroko, o barwie agrestu - otoczone były wokół czarnym cieniem, kontrastującym uderzająco z bladością reszty skóry. Nieskazitelnie biała szata dopełniała obrazu - obrazu, który zaintrygował Jacka i zachęcił do użycia swego czaru i nieco skostniałej, ale poza tym zupełnie poprawnej japońszczyzny.
Mężczyzna cały czas zachowywał neutralną obojętność - choć na zabiegi Jacka reagował prawidłowo; czynił to jednak bardzo automatycznie - jak ktoś, kto realizuje punkt po punkcie wyuczony bezbłędnie schemat. "Robot?" pomyślał Harkness jakiś czas potem, gdy, kryjąc się w zaciszu ciasnej uliczki, skorzystał z okazji, by dotknąć twarzy i szyi nieznajomego.
Skóra była gładka i zimna, nie czuć było jakiegokolwiek pulsu.
- Kim jesteś? - zapytał, przesuwając dłoń w dół, po zapięciu szaty.
- ...Twoją śmiercią - usłyszał. W ostatniej sekundzie uskoczył przed ciosem miecza:
- Och - uśmiechnął się i skłonił z przesadą. - Nie ty pierwszy i nie ostatni.
![[profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Sho/Aiba
(Arashi/Harry Potter)
Pamiątka
Z całej piątki Aiba był najbardziej wypadkowym stworzeniem; Sho wiedział to nie od dzisiaj. Jednak dopiero od niedawna miał okazję przekonać się, jak bardzo - sytuacje sam na sam stwarzały okazję do coraz to nowych odkryć.
- A to...? - pytał Sakurai, dotykając blizny na ramieniu. Była dziewiąta rano, ale żaden z nich nie miał jeszcze ochoty wstawać. W pokoju panował półmrok, okna zasłaniały szczelnie spuszczone przezornie przez Sho rolety. Aiba ziewnął i otworzył oczy, budząc się z kolejnej pięciominutowej drzemki:
- ...To z tego razu, kiedy próbowaliśmy z Nino wytresować krokodyla.
- A to...? - zamruczał Sakurai, znajdując ślad oparzenia na łokciu.
- To...? Yhh... sprawdzałem, czy da się usmażyć jajko na rozgrzanym kamieniu.
- I jak? Udało się?
- Tak - odparł Aiba. - Ale nie miałem ze sobą przypraw.
Sho pokręcił głową i pogłaskał włosy Masakiego - potargane jak zwykle po nocy:
- Hmmm... a to? - zapytał nagle, wyczuwając tuż nad linią czoła cienką, długą bliznę.
- Tu? - zdziwił się Aiba i dotknął dłonią tam, gdzie znajdowały się teraz palce Sho. - Aaaaaaa...! - przypomniał sobie nagle. - To mam od dawna - dodał, uśmiechajac się radośnie. Sakurai pomyślał, że Masakiemu bardzo dziwne rzeczy sprawiają radość.
- Jak byłem mały - zaczął opowiadać Aiba, widząc uważne spojrzenie Sho - pojechałem kiedyś z rodzicami na ten wielki dworzec w Tokio. I w którymś momencie zauważyłem, jak ktoś znika w ścianie.
Sakurai uniósł brew.
- Naprawdę! - ożywił się Masaki. - Tamten chłopak miał nie wiem... z dziesięć-jedenaście lat. A potem... potem... zobaczyłem, jak biegnie jeszcze jeden i...
- ...I też znika w ścianie?
- Tak! - przyświadczył z entuzjazmem Aiba. - Ale...
- ...Ale nikt poza tobą tego nie widział - dokończył Sakurai domyślnie. - A blizna?
- Ehm... - stropił się lekko Masaki. - Nooo... później chciałem spróbować sam.
- To musiało być jakieś złudzenie optyczne - stwierdził, jak zwykle rozsądny Sho.
- Pewnie tak - przytaknął w zamyśleniu Masaki. - Pewnie tak.
Tony Stark/Jack Harkness
(Iron Man/Torchwood)
Światełko
Nie pytał o nic, ani przedtem, ani potem - dziwny facet o idealnej twarzy, facet, który nie znał Tony'ego Starka. Stark zapomniał już prawie, co to znaczy: nie być rozpoznawanym i choć swój wolny czas starał się spędzać z dala od nowojorskiej socjety, zachowanie incognito nie przychodziło mu łatwo. Nawet tutaj, w barze w Cardiff, przyciągał spojrzenia - ludzi, którzy nie byli pewni, kogo widzą i popatrywali na niego ukradkiem, usiłując sobie przypomnieć, skąd znają tę twarz, dopasować do niej imię i nazwisko.
Tamten facet jednak najwyraźniej nie kojarzył go z nikim, nawet zdawkowe "Tony" i propozycję drinka przyjął jedynie skinieniem głowy, jak coś, co zdarzało mu się na porządku dziennym. I pewnie się zdarzało, Stark się temu nie dziwił: mężczyzna zwracał uwagę - i to obu płci. Gdy szli do hotelu jakąś godzinę później, przechodnie przystawali, zapatrując się w ich stronę - i miliarder wiedział, że tym razem to nie on jest centrum tych spojrzeń.
Mężczyzna miał przyjemny głos, ładny uśmiech; nie zdziwił się, gdy Stark zdjął koszulę i odsłonił wbudowaną w jego ciało baterię. Po wszystkim przeciągnął dłonią po spoconej skórze Tony'ego i dotknął opuszkami palców kolistej blizny wokół instalacji - a potem jej samej, nie okazując niepokoju, a jedynie leniwe zaciekawienie.
- Widziałem dziwniejsze rzeczy - odparł na ostrożne pytanie Starka i uśmiechnął się. Miliarder pokręcił głową, jednocześnie zaintrygowany i rozbawiony, i zmrużył oczy:
- Opowiedz mi o tym coś więcej, Jack...
Jack Harkness/Ulquiorra
(Torchwood/Bleach)
Przejście
Właściwie nie był w jego typie, ale stanowił wyzwanie - z tym obojętnym spojrzeniem i dziwnie pustym wyrazem twarzy, pokrytej grubą warstwą makijażu. Oczy - rozwarte szeroko, o barwie agrestu - otoczone były wokół czarnym cieniem, kontrastującym uderzająco z bladością reszty skóry. Nieskazitelnie biała szata dopełniała obrazu - obrazu, który zaintrygował Jacka i zachęcił do użycia swego czaru i nieco skostniałej, ale poza tym zupełnie poprawnej japońszczyzny.
Mężczyzna cały czas zachowywał neutralną obojętność - choć na zabiegi Jacka reagował prawidłowo; czynił to jednak bardzo automatycznie - jak ktoś, kto realizuje punkt po punkcie wyuczony bezbłędnie schemat. "Robot?" pomyślał Harkness jakiś czas potem, gdy, kryjąc się w zaciszu ciasnej uliczki, skorzystał z okazji, by dotknąć twarzy i szyi nieznajomego.
Skóra była gładka i zimna, nie czuć było jakiegokolwiek pulsu.
- Kim jesteś? - zapytał, przesuwając dłoń w dół, po zapięciu szaty.
- ...Twoją śmiercią - usłyszał. W ostatniej sekundzie uskoczył przed ciosem miecza:
- Och - uśmiechnął się i skłonił z przesadą. - Nie ty pierwszy i nie ostatni.
no subject
Date: 2008-06-08 06:58 pm (UTC)widzę, że miałaś prawdziwą wenę na crossovery :)
no subject
Date: 2008-06-08 07:21 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-08 07:28 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-08 07:33 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-08 07:37 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-08 07:33 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-08 07:36 pm (UTC)no subject
Date: 2008-06-09 08:17 am (UTC)no subject
Date: 2008-06-09 12:25 pm (UTC)Gokuma, masz talent komiczny i jest on idealny do drabbli :) nie odczuwa się niedosytu, tylko potężną dawke humoru w zgrabnej paczuszce:) Gdybym nie wiedział, że nie dasz się uprosic, to bym poprosił o jakieś dłuższe ff do Torchwood :)genialnie ci wyszedł TEN JACEK :D
no subject
Date: 2008-06-09 06:19 pm (UTC)Cieszę się, że ci się podobało :) Angsty to tak, ale talentu komicznego nie podejrzewałam u siebie wcześniej nigdy...
no subject
Date: 2008-06-10 10:22 am (UTC)tak, zachowania stadne sa mocne, dość szybko podchwytujemy od siebie różne rzeczy, wyprawy nad jeziora, książki, currently the best drama series at BBC ever :D
no subject
Date: 2008-06-09 06:17 pm (UTC)Co do drabbli... me nie spodziewało się takiej dobrej oceny, prawdę mówiąc (patrz: nasz wczorajsza rozmowa). Tym bardziej dziękuję za opinię :)
PS. Jak pięknie następują różne wpływy wewnątrzpackowe: "WOOT" zawsze kojarzyło mi się z Jezkiem. Natomiast ja już od dobrych paru miesięcy mówię (i piszę) "Łoż no"...