Może drugi raz bym nie poszła, ale pieniędzy na bilet nie żałuję, tak to ujmijmy. Wiele się na ekranie nie dzieje, ale za to nie dzieje się w bardzo przyjemny i klimatyczny sposób, świece, słabo oświetlone pokoje, las, ciuszki, prześliczne. Jane trochę za spokojna i wystraszona, Rochester za bardzo bucowaty (miałam ochotę zdjąć bucik i cisnąć w ekran! Naprawdę!) i to było takie średnie, bo się całość sprowadziła do "podstarzały podrywacz dobiera się do wystraszonej i uzależnionej od niego panienki, która mężczyzny jeszcze na oczy nie widziała", ale poza tym mi się podobało - Adelka była fajna i pani Fairfax i siostry River...
Nawet w jednym momencie słychać Thursday Next wołającą do Jane zza krzaków!
no subject
Date: 2011-10-25 11:10 am (UTC)Nawet w jednym momencie słychać Thursday Next wołającą do Jane zza krzaków!