Story-story-storytime!
Oct. 18th, 2011 06:07 pm![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
Bo wena może cię złapać z dowolnej przyczyny. I kompletnie niespodziewanie. Moja wena przybiegła, zachęcona tym zdjęciem:

Większość ludzkości widzi tu cztery kotki. Ja - Seana (zaspane kocię rude), Hanka (największy kot, o ciemnym umaszczeniu), Alexa (kocię szarawe, czujne) i zwierzątko, wokół którego wszystkie pozostałe się skupiają, czyli Charlesa. I stąd fik.
Tytuł: Kocie sprawy
Autor: Gokuma
Fandom: X-Men
Postacie: Charles, Hank, Sean, Havok (Alex), Erik
Pairingi: sugerowane Charles/Erik
Ostrzeżenia: angstowy fluff, kittyfic
A/N: photo by Kingmarix
A/N2: niebetowane, za ewentualne błędy przepraszam
Kocie sprawy
Charles westchnął cicho i spróbował zwinąć się w kłębek, podkulając ogon ostrożnie, tak by nie dotknąć tylnich łapek. Hank miauknął niespokojnie i usiadł tuż przy nim, nie wiedząc za bardzo, co jeszcze mógłby zrobić. Zawsze do tej pory sądził, że na wszystko potrafi znaleźć radę - ale teraz cała jego kocia wiedza zdawała się bezużyteczna i dawno nie czuł się już tak bezradny. Tylne łapki Charlesa były nieruchome - a jego grzbiet cały obolały i Hank nie potrafił nic na to poradzić. Charles na jego prośbę usiłował parokrotnie stanąć albo wysunąć chociaż pazury, ale nie dał rady - i Hank w końcu poprosił, żeby położył się na trochę i odpoczął po minionym, stanowczo zbyt burzliwym dniu.
Gdzieś w oddali dał się słyszeć stłumiony szelest i Hank spojrzał w tamtą stronę; potem fuknął cicho, dostrzegając szarego kota taszczącego kolejną upolowaną mysz. Alex zostawił swoją zdobycz tam, gdzie położył pozostałe i ostrożnie wskoczył na fotel, na którym znajdowali się Hank i Charles.
To był miękki, wygodny fotel, idealny do wylegiwania się i każdy z mieszkańców posiadłości ucinał sobie na nim wielokrotnie poobiednie drzemki. Dom, w którym się znajdowali, był pełen takich wspaniałych miejsc - cichych, wystawionych ku promieniom słońca, miejsc, na których można było się przespać lub od czasu do czasu poostrzyć pazury. Hankowi nie było źle w jego poprzednim domu, pełnym tajemniczych zakamarków, ale tu czuł się znacznie lepiej. A Charles był wyjątkowo spokojnym przywódcą stada.
Teraz jednak, gdy Charles został ranny, Hank - jako najstarszy - czuł się odpowiedzialny za resztę kotów. Ich stado było teraz bardzo malutkie i składało się z niego, Alexa, Charlesa i Seana, który chodził po pokoju, usiłując od czasu do czasu zapolować na unoszący się w powietrzu pyłek. Sean był najmłodszym z kotów, najbardziej dziecinnym i zabawa stanowiła jego sposób radzenia sobie z niepokojem. Bo bali się wszyscy, cała trójka. O to, co będzie Charlesem. O to, co stanie się z ich domem, teraz, kiedy najstarszy, najbardziej odpowiedzialny z nich nie był już w stanie polować, nie był w stanie nawet się podnieść o własnych siłach.
Charles musiał wyłapać coś z tych jego myśli - lub może coś mu się przyśniło, bo nagle skulił się jeszcze bardziej i nakrył łapami łepek. Sean przerwał swoją pogoń i wskoczył na fotel ; Havok spojrzał krótko na Hanka i umościł się koło śpiącego Charlesa, dotykając nosem jego futra.
Sean usiadł obok. Hank rozejrzał się jeszcze raz wkoło, szukając ewentualnego zagrożenia, wreszcie dołączył do Seana i Havoka, ostrożnie moszcząc się przy śpiącym Charlesie.
Delikatnie powęszył go i przygładził zmierzwione futro na szyi.
"Zostaniemy z tobą. Obronimy cię" pomyślał, a Charles westchnął przez sen.
Daleko od tego miejsca kot o imieniu Erik dotknął łapą swej nowej obroży i wpatrzył się w ciemniejące niebo.

Większość ludzkości widzi tu cztery kotki. Ja - Seana (zaspane kocię rude), Hanka (największy kot, o ciemnym umaszczeniu), Alexa (kocię szarawe, czujne) i zwierzątko, wokół którego wszystkie pozostałe się skupiają, czyli Charlesa. I stąd fik.
Tytuł: Kocie sprawy
Autor: Gokuma
Fandom: X-Men
Postacie: Charles, Hank, Sean, Havok (Alex), Erik
Pairingi: sugerowane Charles/Erik
Ostrzeżenia: angstowy fluff, kittyfic
A/N: photo by Kingmarix
A/N2: niebetowane, za ewentualne błędy przepraszam
Kocie sprawy
Charles westchnął cicho i spróbował zwinąć się w kłębek, podkulając ogon ostrożnie, tak by nie dotknąć tylnich łapek. Hank miauknął niespokojnie i usiadł tuż przy nim, nie wiedząc za bardzo, co jeszcze mógłby zrobić. Zawsze do tej pory sądził, że na wszystko potrafi znaleźć radę - ale teraz cała jego kocia wiedza zdawała się bezużyteczna i dawno nie czuł się już tak bezradny. Tylne łapki Charlesa były nieruchome - a jego grzbiet cały obolały i Hank nie potrafił nic na to poradzić. Charles na jego prośbę usiłował parokrotnie stanąć albo wysunąć chociaż pazury, ale nie dał rady - i Hank w końcu poprosił, żeby położył się na trochę i odpoczął po minionym, stanowczo zbyt burzliwym dniu.
Gdzieś w oddali dał się słyszeć stłumiony szelest i Hank spojrzał w tamtą stronę; potem fuknął cicho, dostrzegając szarego kota taszczącego kolejną upolowaną mysz. Alex zostawił swoją zdobycz tam, gdzie położył pozostałe i ostrożnie wskoczył na fotel, na którym znajdowali się Hank i Charles.
To był miękki, wygodny fotel, idealny do wylegiwania się i każdy z mieszkańców posiadłości ucinał sobie na nim wielokrotnie poobiednie drzemki. Dom, w którym się znajdowali, był pełen takich wspaniałych miejsc - cichych, wystawionych ku promieniom słońca, miejsc, na których można było się przespać lub od czasu do czasu poostrzyć pazury. Hankowi nie było źle w jego poprzednim domu, pełnym tajemniczych zakamarków, ale tu czuł się znacznie lepiej. A Charles był wyjątkowo spokojnym przywódcą stada.
Teraz jednak, gdy Charles został ranny, Hank - jako najstarszy - czuł się odpowiedzialny za resztę kotów. Ich stado było teraz bardzo malutkie i składało się z niego, Alexa, Charlesa i Seana, który chodził po pokoju, usiłując od czasu do czasu zapolować na unoszący się w powietrzu pyłek. Sean był najmłodszym z kotów, najbardziej dziecinnym i zabawa stanowiła jego sposób radzenia sobie z niepokojem. Bo bali się wszyscy, cała trójka. O to, co będzie Charlesem. O to, co stanie się z ich domem, teraz, kiedy najstarszy, najbardziej odpowiedzialny z nich nie był już w stanie polować, nie był w stanie nawet się podnieść o własnych siłach.
Charles musiał wyłapać coś z tych jego myśli - lub może coś mu się przyśniło, bo nagle skulił się jeszcze bardziej i nakrył łapami łepek. Sean przerwał swoją pogoń i wskoczył na fotel ; Havok spojrzał krótko na Hanka i umościł się koło śpiącego Charlesa, dotykając nosem jego futra.
Sean usiadł obok. Hank rozejrzał się jeszcze raz wkoło, szukając ewentualnego zagrożenia, wreszcie dołączył do Seana i Havoka, ostrożnie moszcząc się przy śpiącym Charlesie.
Delikatnie powęszył go i przygładził zmierzwione futro na szyi.
"Zostaniemy z tobą. Obronimy cię" pomyślał, a Charles westchnął przez sen.
Daleko od tego miejsca kot o imieniu Erik dotknął łapą swej nowej obroży i wpatrzył się w ciemniejące niebo.
no subject
Date: 2011-10-18 04:10 pm (UTC)Tak jak mówiłam. Bardzo dobre połączenie fluff i angstu, bardzo mi się podoba, tylko nie wiem czy mam być smutna, czy się cieszyć, że inne kociaki tak wspierają Charles'a.
no subject
Date: 2011-10-18 04:37 pm (UTC)Dowód na to, że da się napisać sensownie zbudowany kitty!fic.
no subject
Date: 2011-10-18 05:19 pm (UTC)Ważne, że masz wenę :)
no subject
Date: 2011-10-18 06:06 pm (UTC)