Drabl porzucony
Dec. 5th, 2006 10:59 pm![[personal profile]](https://www.dreamwidth.org/img/silk/identity/user.png)
...ale skojarzony i odnaleziony po niedawnej dyskusji na NL (i rozmowach na temat nie/abstynencji). FF jest dosyć stary (z listopada zeszłego roku) i przez ten czas mój styl pisania trochę się pewnie zmienił. Ale co tam..!
Dedykowane - oczywiście - Evilowi:
Dedykowane - oczywiście - Evilowi:
Tolerancja
Wieki mijają, a do Shunsui nie dociera, że określenie „słaba głowa” implikuje również istnienie pojęcia „limit”.
- Woooody! – jęczy rozdzierająco, rankiem po całonocnej pijatyce. Jyuushirou rzuca na niego okiem i niewzruszony odsuwa kolejne story. Kyuoraku czym prędzej nakrywa głowę kocem:
- Znęcają się – dobiega Ukitake skarga; Jyuushirou wzdycha i odsłania ostatnią kotarę:
- Wcale nie – odpowiada i staje nad łóżkiem. Po jakichś trzech minutach Shunsui odsłania rąbek koca i sięga po wyciąganą w jego kierunku szklankę z wodą.
- Bawi cię to – mówi pięć szklanek później, na co Ukitake obrzuca go spojrzeniem Mój drogi-jesteśmy ze sobą-prawie tysiąc lat-i widziałem już niejedno. Shunsui wzdycha i postanawia odłożyć trudny proces wstawania do czasu, gdy jego głowa zelżeje o kilkadziesiąt kilo.
- Śniadanie zaraz w kuchni – oświadcza Jyuushirou i Kyouraku spogląda na niego niespokojnie, wychwytując w tonie znajomą nutkę pod tytułem Jestem miły, ale mnie wkurzyłeś. Ukitake znika, a Shunsui zaczyna zwlekać się z łóżka, by doprowadzić się do stanu względnej używalności.
Właściwie nie ma apetytu, ale człapie posłusznie do kuchni, przy swoim miejscu na stole dostrzegając kubek z czymś, co jak wie już od dawna – wygląda średnio, pachnie tak sobie, ale smakuje parszywie. Mamrocząc coś, Shunsui zasiada na swym krześle i zaczyna kontemplować kolor mikstury.
- Jakieś plany na dziś? – pyta Jyuushirou pogodnie, obierając jabłko małym nożem. Kyouraku mruczy coś w odpowiedzi, na co Ukitake sięga po jeden z leżących na stole dzienników spotkań. – „Piętnasta – wizytacja szóstego patrolu, czternasta – spotkanie z Yamamoto, trzynasta – kontrola raportów, dwunasta…”
- Mhmm… – potwierdza nieprzytomnie Kyouraku, kładąc głowę na stole i z nowej perspektywy obserwując zbierający się na dnie kubka osad.
- Dwunasta… - kontynuuje Jyuushirou – …rozmowa z klanem Kuchikich.
Shunsui podnosi głowę. Mruga. Patrzy na zegar, na Ukitake i znowu na zegar. Następnie w mgnieniu oka wypija duszkiem miksturę, krzywi się, kaszle, chwyta w jedną dłoń kapelusz, w drugą płaszcz i wybiega.
Ukitake patrzy z zadumą na tarczę zatrzymanego wczoraj w nocy zegara.
- Najwyżej będzie wcześniej – stwierdza filozoficznie, po czym z całym spokojem zaczyna kroić jabłko na kawałki.
- Woooody! – jęczy rozdzierająco, rankiem po całonocnej pijatyce. Jyuushirou rzuca na niego okiem i niewzruszony odsuwa kolejne story. Kyuoraku czym prędzej nakrywa głowę kocem:
- Znęcają się – dobiega Ukitake skarga; Jyuushirou wzdycha i odsłania ostatnią kotarę:
- Wcale nie – odpowiada i staje nad łóżkiem. Po jakichś trzech minutach Shunsui odsłania rąbek koca i sięga po wyciąganą w jego kierunku szklankę z wodą.
- Bawi cię to – mówi pięć szklanek później, na co Ukitake obrzuca go spojrzeniem Mój drogi-jesteśmy ze sobą-prawie tysiąc lat-i widziałem już niejedno. Shunsui wzdycha i postanawia odłożyć trudny proces wstawania do czasu, gdy jego głowa zelżeje o kilkadziesiąt kilo.
- Śniadanie zaraz w kuchni – oświadcza Jyuushirou i Kyouraku spogląda na niego niespokojnie, wychwytując w tonie znajomą nutkę pod tytułem Jestem miły, ale mnie wkurzyłeś. Ukitake znika, a Shunsui zaczyna zwlekać się z łóżka, by doprowadzić się do stanu względnej używalności.
Właściwie nie ma apetytu, ale człapie posłusznie do kuchni, przy swoim miejscu na stole dostrzegając kubek z czymś, co jak wie już od dawna – wygląda średnio, pachnie tak sobie, ale smakuje parszywie. Mamrocząc coś, Shunsui zasiada na swym krześle i zaczyna kontemplować kolor mikstury.
- Jakieś plany na dziś? – pyta Jyuushirou pogodnie, obierając jabłko małym nożem. Kyouraku mruczy coś w odpowiedzi, na co Ukitake sięga po jeden z leżących na stole dzienników spotkań. – „Piętnasta – wizytacja szóstego patrolu, czternasta – spotkanie z Yamamoto, trzynasta – kontrola raportów, dwunasta…”
- Mhmm… – potwierdza nieprzytomnie Kyouraku, kładąc głowę na stole i z nowej perspektywy obserwując zbierający się na dnie kubka osad.
- Dwunasta… - kontynuuje Jyuushirou – …rozmowa z klanem Kuchikich.
Shunsui podnosi głowę. Mruga. Patrzy na zegar, na Ukitake i znowu na zegar. Następnie w mgnieniu oka wypija duszkiem miksturę, krzywi się, kaszle, chwyta w jedną dłoń kapelusz, w drugą płaszcz i wybiega.
Ukitake patrzy z zadumą na tarczę zatrzymanego wczoraj w nocy zegara.
- Najwyżej będzie wcześniej – stwierdza filozoficznie, po czym z całym spokojem zaczyna kroić jabłko na kawałki.
no subject
Date: 2006-12-05 11:11 pm (UTC)I teraz tylko Byakuya dostanie zawału, bo jego byly taichou pokazał się przed czasem... straszny jest UkitakeXD
no subject
Date: 2006-12-07 11:03 pm (UTC)Jyuushirou w tym związku jest taką bardziej stabilną częścią, planetą, w której orbicie znajduje się Kyouraku. I przyciąga go na tyle silnie, że Shunsui czuje potrzebę bycia w tym właśnie związku (choć zdarzają mu się oczywiscie różne wyskoki).
Dziękuję za opinię!
no subject
Date: 2009-01-20 04:54 pm (UTC)I za to właśnie lubię Ukitake, za spokój i no specyficzne podejście do życia.
no subject
Date: 2006-12-06 05:14 pm (UTC)no subject
Date: 2006-12-07 10:57 pm (UTC)