gokuma: (xavier)
[personal profile] gokuma
Jednym z ciekawych efektów ubocznych fangirlizmu (przynajmniej u mnie) na temat "X-Men" jest kompletne zawirusowanie nimi podświadomości. Dzięki temu nawet sen nie jest już przedszkodą: przeciwnie, fangirlujący, śpiący umysł pracuje sobie, wymyślając swoje własne, nieskrępowane węzłami przyczynowo-skutkowymi historie.


A więc - w dzisiejszym śnie...


Charles i Erik są uwięzieni. Czy raczej - uwięzione są ich ciała, nie mogą się ruszyć, nie mogą nic zrobić, by fizycznie zagrozić swoim wrogom. Ale to - na tym etapie - jest zupełny drobiazg. Erik z Charlesem przeżyli już tyle razem, że tego rodzaju "uwiązanie" nie jest już żadnym problemem. Nawet nie porozumiewając się, wiedzą, co zrobić. Wystarczy tylko zamknąć oczy...

Charles wyprowadza ich umysły poza ciało. Więzienia pilnuje także telepata, ale nie dorasta Charlesowi do pięt - nie wpadnie nawet na to, żeby szukać umysłów innych niż ludzkie. Xavier "konwertuje" myśli swoje i Erika do poziomu umysłu zwierzęcia - właściwie to jest bardziej maska niż przemiana, ale telepata przeciwników daje się zmylić - choć, teoretycznie, obserwuje myśli wrogów cały czas (ale ponieważ zamknęli oczy i zmniejszyła się aktywność ich fal mózgowych, myśli ze śpią).

Dawniej, lata temu, Erik mógłby się niepokoić - i Charles przypomina sobie przelotnie czasy, gdy musiał uważać, by, manipulując umysłami, nie zrobić swojemu przyjacielowi krzywdy. Erik nigdy nie lubił grzebania w umyśle - przeszedł już swoją dawkę eksperymentów i konieczność oddania kontroli długo łączyła się u niego z poczuciem lęku. Ale Charlesowi - już teraz - ufa; w końcu zawierzają sobie wszystko i Charles nie musi już nawet dotykać jego umysłu: wie, że Erik będzie po prostu naśladował to, co robi w postaci astralnej on sam.

Są więc - przez jakiś czas - zwierzętami: nie jednym - migoczące kształty ciągle zmieniają się, to w geparda, to w zająca, to w jelenia. W takiej postaci bez problemu przenikają przez wszystkie fizyczne przeszkody: mijają sale wypełnione pułapkami, które musieliby przejść, gdyby postanowili się w zwykły sposób uwolnić. W ktorymś momencie Charles czuje, że wrogi telepata wyczuł ich podstęp i zaczyna zastawiać pułapki; jest silny, nawet bardzo, ale brak mu finezji; i doświadczenia: jest jak ktoś, kto zamiast przekręcić klucz w drzwiach, usiłuje je otworzyć, waląc w nie młotkiem.

Astralna forma przeciwnika nie przypomina ludzkiej: jest wielką, jasną kulą mocy, która ma po prostu zmiażdżyć uciekinierów. Charles odsuwa Erika na bok: w tego rodzaju konfrontacji może brać udział tylko on i Lehnsherr wie, że najlepszym, co może zrobić, jest nie utrudniać. Jego duma - no i troska o partnera - trochę na tym cierpi, ale jakoś przeżyje. Najlepszym "objawem" pomocy jest w tym przypadku nieprzeszkadzanie i ukrycie się tak, by przeciwnik nie mógł z niego uczynić zakładnika.
Na początku Xavier tylko ucieka; mało skomplikowana forma przeciwnika ma swoje zalety, dzięki niej może korzystać z prawie całego potancjału swojej mocy; Xavier (czy w ogóle: każdy ludzki telepata) działa lepiej, jeśli koncentruje się w jakimś konkretnym kształcie; wadą tego jest jednak to, że część energii psychicznej idzie na to, by ten kształt utrzymać.
Ale jest to naprawdę maleńka część: tak naprawdę Xavier pozoruje ucieczkę, pozwala wrogowi nacieszyć się triumfem. Erik z oddali przygląda się jak mała ludzka postać biegnie przed wielką, wirującą kulą - i choć ufa Charlesowi, podświadomie przez moment odczuwa niepokój. Ale po chwili uśmiecha się - widząc zastawioną przez Xaviera pułapkę: przed wrogiem materializuje się cały pierścień podobnych "kul" - pierścień z brakującym ogniwem. To pułapka z rodzaju "lep na muchy": przeciwnik, będąc w danym kształcie, jest zmuszony do tego, by ów pierścień uzupełnić. Póki się z niego nie wydobędzie (co potrwa bardzo długo), nie będzie sprawiał żadnego problemu.

Erik i Charles docierają do swojego - fizycznego już - celu: dużego budynku z czegoś podobnego do cegły, z jakąś bardzo toporną instalacją wykonaną z pomalowanego na czerwono metalu. Machina wygląda zaskakująco (zwłaszcza w porównaniu z techniką, której użyto, by zastawić na ich ludzkie ciała pułapki). Choć - Xavier ostrzega Erika - ona wcale dokładnie nie musi tak wyglądać, może być to iluzja, albo ograniczenia astralnej formy sprawiają, że obaj widzą ją trochę inaczej.
Niemniej - teraz czas jest na Erika; on radzi sobie z wszystkimi "fizycznościami" znacznie lepiej, nawet w takiej sytuacji, gdy jego ciało jest daleko stąd. Mutacyjna moc nie jest ograniczona tylko do ciała - jest cechą osoby, częścią tego, jak działają jej myśli, jedną z funkcji, jaką potrafi wykonywać; i co - tak jak Erik - kontroluje. Charles przygląda się z uśmiechem (i lekkim podziwem, bo wciąż robi to na nim wrażenie), jak Erik przywołuje swoją moc: jak astral owija się w srebrne pole siłowe, fale elektromagnetyczne, które otaczają Erika jak pancerz - albo druga skóra. W takiej postaci - nawet bez ciała - Lehsnherr może już oddziaływać na rzeczywistość fizyczną. I Erik zaczyna przestawiać kolejne przekładnie maszyny (Gdzieś daleko przeciwnik-telepata zaczyna się uwalniać, ale jest już dawno, dawno za późno).
Rzeczywistość zaczyna drgać: to jest działanie maszyny - cofa czas (jednak: tylko odnośnie świata fizycznego). Erik i Charles, którzy dalej pozostają w astalu, widzą to jak pojawianie się kolejnych kliszy - miejsce jest to samo, ale widać skokowe zmiany pór dnia (niebo - na początku wieczorne - staje się jaśniejsze, po czym znów ciemnieje).

W końcu zatrzymują się w momencie, gdzie się wszystko zaczęło - jest mrok, rozświetlany gdzieniegdzie światłem latarni. Po lewej stronie widać jakiś bardzo stary budynek - stary dom, może świątynia, może kościół, po prawej - ogromnych rozmiarów bramę. Czy raczej resztki bramy - widać tylko jej boczne krawędzie, puste zawiasy. Za nią - Charles i Erik już to wiedzą - nie ma, jakby się to mogło wydawać - dalszej drogi, tylko strome urwisko - zaś wnętrze bramy jest w istocie pułapką-przejściem do innego świata.
W która jednak już tym razem nie wejdą.
Są wolni.



[Ta-daaaaaaaa!]

Date: 2011-07-09 10:41 am (UTC)
From: [identity profile] akayalovesyaoi.livejournal.com
Wilk, to już jest prawie jak drabbel :D Aż się prosi, żeby to ogarnąć i zrobić z tego historię :D

Date: 2011-07-09 11:37 am (UTC)
From: [identity profile] my-storyville.livejournal.com
Napisz tego fika Goki :) masz w sumie cały plan :)

Profile

gokuma: (Default)
gokuma

October 2022

S M T W T F S
      1
2345678
9 101112131415
16171819202122
23242526272829
3031     

Most Popular Tags

Style Credit

Expand Cut Tags

No cut tags
Page generated May. 28th, 2025 02:14 am
Powered by Dreamwidth Studios