Niesłoneczny Patrol
Jun. 8th, 2007 12:28 pmDzisiejszy upał przypomniał mi o serialu, który był jednym z największych pozytywnych zaskoczeń w mojej karierze widza. Mowa o "Nocnym Patrolu" , który nie miał - przynajmniej z początku - nic wspólnego ze słynnym filmem fantasy ani powieścią Siergieja Łukanienki o tym samym tytule. Był za to spin-offem (nie)sławnego "Słonecznego Patrolu" (oryginalny tytuł tej serii to "Baywatch Nights") i w początkowych odcinkach był bardzo przeciętnym serialem quasi-detektywistycznym.
Wszystko jednak zaczęło się zmieniać: widać autorzy uznali, że pierwszy profil serii był mało interesujący (święta prawda) i zdecydowali się go przekształcić. Efektem tego było przede wszystkim to, że detektywi zaczęli - zamiast zwykłych przestępstw - coraz częściej natykać się na zdarzenia paranormalne. Reżyser serialu nabrał zaś szczególnego talentu do tworzenia klimatu na bazie - pozornie przynajmniej - zwykłych zdarzeń, z czasem potężniejących, albo kumulujących się w coś bardzo zadziwiającego.
Do dziś pamiętam (a oglądałam serial z 10 lat temu) odcinek, który rozpoczynał się od... kurzu na drodze, którą jechali sobie główni bohaterowie serii. Stopniowo kurzu robiło się coś więcej i więcej, atmosfera zaś robiła się coraz bardziej schizoidalna, tym bardziej, że bohaterowie nie wiedzieli, że "kurz" bynajmniej nie jest zwykłym kurzem, a widzowi zostało to pokazane.
Odcinkiem przebijającym zaś chyba wszystkie odcinki X-Files był ten, w którym bohaterowie wpadli w pętlę czasową i dziesiątki razy wchodzili do tego samego budynku z przekonaniem, że dopiero docierają do niego - i wchodzą - po raz pierwszy.
Jeden z odcinków (nie pamiętam który) obejrzałam, siedząc pod stołem, a Goku, nawet 10 lat temu, nie było specjalnie strachliwe.
Skończenie tego serialu na drugim sezonie uważam za straszne marnotrawstwo.

(Z wiadomości aktualnych: w przyszły czwartek liczba odcinków "Heroesów" na szczęście wróci już do normy)
Wszystko jednak zaczęło się zmieniać: widać autorzy uznali, że pierwszy profil serii był mało interesujący (święta prawda) i zdecydowali się go przekształcić. Efektem tego było przede wszystkim to, że detektywi zaczęli - zamiast zwykłych przestępstw - coraz częściej natykać się na zdarzenia paranormalne. Reżyser serialu nabrał zaś szczególnego talentu do tworzenia klimatu na bazie - pozornie przynajmniej - zwykłych zdarzeń, z czasem potężniejących, albo kumulujących się w coś bardzo zadziwiającego.
Do dziś pamiętam (a oglądałam serial z 10 lat temu) odcinek, który rozpoczynał się od... kurzu na drodze, którą jechali sobie główni bohaterowie serii. Stopniowo kurzu robiło się coś więcej i więcej, atmosfera zaś robiła się coraz bardziej schizoidalna, tym bardziej, że bohaterowie nie wiedzieli, że "kurz" bynajmniej nie jest zwykłym kurzem, a widzowi zostało to pokazane.
Odcinkiem przebijającym zaś chyba wszystkie odcinki X-Files był ten, w którym bohaterowie wpadli w pętlę czasową i dziesiątki razy wchodzili do tego samego budynku z przekonaniem, że dopiero docierają do niego - i wchodzą - po raz pierwszy.
Jeden z odcinków (nie pamiętam który) obejrzałam, siedząc pod stołem, a Goku, nawet 10 lat temu, nie było specjalnie strachliwe.
Skończenie tego serialu na drugim sezonie uważam za straszne marnotrawstwo.
(Z wiadomości aktualnych: w przyszły czwartek liczba odcinków "Heroesów" na szczęście wróci już do normy)