Entry tags:
So, I plotbunnied Akaya...
...And it wasn't enough XD Zamiast tego, zakrólikowałam się (czy jest jakaś polska wersja słowa "plotbunny") sama i oto, co z tego wyszło. Czas i miejsce akcji: styczeń zeszłego roku. Powiedzmy, że noc po tym...
Wcześniej
Jest noc i Senator może wreszcie odpocząć. Odpocząć od blasku fleszy, hałasu, od tłumów, pytań i odpowiedzi powtarzanych bez końca, skrzętnie rejestrowanych przez dyktafony i kamery. Nie ma ani chwili na złapanie tchu – i choć lubi być w tym wielkim młynie, czuje się już zmęczony. Na szczęście jest wreszcie noc. Wszystko uspokoiło się i ucichło.
Senator widział już różne dziwne rzeczy w trakcie tej kampanii i dlatego nie traci zimnej krwi, gdy pojawia się przed nim flara niebieskiego światła. Mógłby wezwać ochronę, ale nie chce wyjść na słabeusza czy głupca – być może to kolejny wymysł którejś z kablowych stacji. Poza tym jest z natury ciekawy wszystkiego – i prawdę mówiąc, nie ma wiele czasu na reakcję, gdy z blasku wyłania się postać w ubraniu przypominającym mnisi habit.
- ...Gwiezdna data? – pyta przybysz, głosem pełnym napięcia, głosem kogoś, kto właśnie zaczerpnął powietrza po długim biegu.
Senator czuje się zbity z tropu:
- Trzeci stycznia dwa tysiące... – zaczyna. Przybysz zasłania na moment dłonią twarz; to gest człowieka zmęczonego, kogoś, kto chciałby wreszcie odpocząć. Ten gest, ten głos, coś politykowi przypominają, coś ważnego i dobrze znanego, coś...
- Żyj długo i szczęśliwie, ty i twój lud – mówi niezwykły gość; wokół niego znów pojawia się błękitny blask. – Szukam Iowy, ale nie tego czasu – dodaje i nagle znika bez śladu. Trzy sekundy później do pokoju Senatora wpadają agenci służb specjalnych.
- ...Wydaje mi się, że widziałem... – tłumaczy polityk chwilę potem, szukając właściwych słów. – ...Może jestem zmęczony – stwierdza w końcu i gestem odsyła ochronę na zewnątrz.
Tej nocy śpi mocno. Jego snu nie przerywa nic aż do świtu.
Gdy budzi się, wciąż jeszcze pamięta resztki sennego marzenia: gwiazdy i małą, gorącą planetę, bardzo daleko od Ziemi.
Wcześniej
Jest noc i Senator może wreszcie odpocząć. Odpocząć od blasku fleszy, hałasu, od tłumów, pytań i odpowiedzi powtarzanych bez końca, skrzętnie rejestrowanych przez dyktafony i kamery. Nie ma ani chwili na złapanie tchu – i choć lubi być w tym wielkim młynie, czuje się już zmęczony. Na szczęście jest wreszcie noc. Wszystko uspokoiło się i ucichło.
Senator widział już różne dziwne rzeczy w trakcie tej kampanii i dlatego nie traci zimnej krwi, gdy pojawia się przed nim flara niebieskiego światła. Mógłby wezwać ochronę, ale nie chce wyjść na słabeusza czy głupca – być może to kolejny wymysł którejś z kablowych stacji. Poza tym jest z natury ciekawy wszystkiego – i prawdę mówiąc, nie ma wiele czasu na reakcję, gdy z blasku wyłania się postać w ubraniu przypominającym mnisi habit.
- ...Gwiezdna data? – pyta przybysz, głosem pełnym napięcia, głosem kogoś, kto właśnie zaczerpnął powietrza po długim biegu.
Senator czuje się zbity z tropu:
- Trzeci stycznia dwa tysiące... – zaczyna. Przybysz zasłania na moment dłonią twarz; to gest człowieka zmęczonego, kogoś, kto chciałby wreszcie odpocząć. Ten gest, ten głos, coś politykowi przypominają, coś ważnego i dobrze znanego, coś...
- Żyj długo i szczęśliwie, ty i twój lud – mówi niezwykły gość; wokół niego znów pojawia się błękitny blask. – Szukam Iowy, ale nie tego czasu – dodaje i nagle znika bez śladu. Trzy sekundy później do pokoju Senatora wpadają agenci służb specjalnych.
- ...Wydaje mi się, że widziałem... – tłumaczy polityk chwilę potem, szukając właściwych słów. – ...Może jestem zmęczony – stwierdza w końcu i gestem odsyła ochronę na zewnątrz.
Tej nocy śpi mocno. Jego snu nie przerywa nic aż do świtu.
Gdy budzi się, wciąż jeszcze pamięta resztki sennego marzenia: gwiazdy i małą, gorącą planetę, bardzo daleko od Ziemi.
no subject
(no subject)
no subject
(no subject)
no subject
(no subject)
no subject
tylko Goki, czemu nie zapostowałas tego na Słowach Pisanych?
(no subject)