ano, nikt tak naprawdę nie wie jakie są powody tego apelu. Jak zdesperowana musiała być autorka, żeby zamieścić to na necie.
Oczywiście spodziewałam się komentarzy w stylu "niech się weźmie do roboty" bo to takie polskie jest, nieprawdaż? Bo przecież zdobycie pracy to taka łatwa rzecz, zwłaszcza w Polszy... Nic, tylko walić łbem w parapet.
Ludzie to świnie. Nie znając się, chcą kogoś ściągnąć do swojego zafajdanego poziomu. Łopata machaj, żryj ziemniaki i o pięknie nie myśl, bo lud chce chleba i rozrywki. Chce bujać w obłokach, niech idzie orać ziemię (wtedy nie będzie miała czasu pisać, a reszcie to zwisa, w końcu ile procent Polackich Polacków czytuje książki. Im to nie zrobi różnicy, jak jakis pisarz padnie). Oczywiście, nie każdy jest tak sprytny, żeby ułożyć sobie w życiu to co lubi z tym, co przynosi pieniądze, ale na rany chrystusowe, pozostańmy ludźmi!
Ta polska polackość skarlała zawsze mnie boli damn it. Prawie jak moje plecy teraz. Wiadomo, że nie wiemy i sie nie dowiemy, co sie autorce stało, że tak napisała, ale po co zaraz widły i siekiery, ziomkowie. Wstyd i sromota, cytując Viatora.Nie chcę jakoś stawać w obronie w obłokach bujania zbyt mocno, real ssie i tak już to jest, ale spostrzeżenia, że literatura spod kłów i szpady się sprzedaje, to ja mam od dłuższego czasu i mnie to przeraża. Masowość zjawiska jest dramatyczna.
Nie za bardzo rozumiem przesłanie, to co autorka chciała powiedzieć w tym, huh, felietonie. Ogólne zdziadzienie, czy wspieranie głodujących, czy piszcie w Polsce bo tu lepiej, a za oceanem głodują. Otóż za oceanem nie głodują, tak jak u nas, ludzie obrotni (tacy wśród piszących też się zdarzają)
no subject
no subject
Oczywiście spodziewałam się komentarzy w stylu "niech się weźmie do roboty" bo to takie polskie jest, nieprawdaż? Bo przecież zdobycie pracy to taka łatwa rzecz, zwłaszcza w Polszy... Nic, tylko walić łbem w parapet.
no subject
Ta polska polackość skarlała zawsze mnie boli damn it. Prawie jak moje plecy teraz. Wiadomo, że nie wiemy i sie nie dowiemy, co sie autorce stało, że tak napisała, ale po co zaraz widły i siekiery, ziomkowie. Wstyd i sromota, cytując Viatora.Nie chcę jakoś stawać w obronie w obłokach bujania zbyt mocno, real ssie i tak już to jest, ale spostrzeżenia, że literatura spod kłów i szpady się sprzedaje, to ja mam od dłuższego czasu i mnie to przeraża. Masowość zjawiska jest dramatyczna.
Nie za bardzo rozumiem przesłanie, to co autorka chciała powiedzieć w tym, huh, felietonie. Ogólne zdziadzienie, czy wspieranie głodujących, czy piszcie w Polsce bo tu lepiej, a za oceanem głodują. Otóż za oceanem nie głodują, tak jak u nas, ludzie obrotni (tacy wśród piszących też się zdarzają)
(no subject)